piątek, 10 lipca 2015

2. recenzja: "Eleonora i Park" - Rainbow Rowell

Eleonora - pulchna, ekscentryczna dziewczyna. Podmieniająca gumkę do włosów krawatem. Nie za bardzo akceptowana w środowisku do którego ją nagle wrzucono.
Rozpoznasz dzięki: Rudym włosom.

Park - introwertyk, Azjata. Czarne włosy i strój pod kolor - oczywiście czarny. Fan komiksów. Raczej akceptowany. Spokojny, zdystansowany, ze szczęśliwej rodziny.
Rozpoznasz dzięki: Słuchawkom i walkmanie.

Jestem wzrokowcem.
Z tego też powodu moim pierwszym i głównym środkiem przekazu był instagram i moje zdjęcia. Ciężko było nie zauważyć, że wśród ludzi publikujących na "bookgramie" królowała twórczość pani Rowell. Zaintrygowana fascynacją jej książkami wyszukałam polskie premiery i (na szczęście) dowiedziałam się o trzech pozycjach które stopniowo będą wchodzić na nasz rynek.
Poczynając od "Eleonory i Parka". Rozdmuchana premiera. Taka po której boisz się otworzyć lodówkę by nie zobaczyć rzeczonej książki.
Nie cierpię takiego splendoru, rozdmuchania. Zawsze jestem do tyłu z nowościami bo czekam aż hałas o książce przycichnie.
Całkowicie przez przypadek miałam szansę zdobyć daną pozycję.

Chwała przypadkowi!

Ta historia ogrzała moje serduszko a później polała je ciepłym syropem klonowym by dodać odrobiny goryczki.

Książka zachwyca swoją prostotą i spokojem. Nie oczekujemy tu nagłych zwrotów akcji, płyniemy po kartach książki coraz lepiej poznając prześwietnie zarysowanych bohaterów. Są jedyni w swoim rodzaju i jednocześnie tacy... przyziemni, prawdziwi. Nawet Eleonora pomimo swej ekscentryczności jest taka na wskroś ludzka.
Dzięki tej autentyczności kibicujemy tej dwójce, tak kompletnie różnych od siebie. Stąpając jak po linie, subtelnie i ze strachem brną w uczucie które ich łączy. Wszystko jest dla nich nowe, pierwsze, nieznane i niewinne.

Myślałam, że te czasy już za mną, ale Rainbow Rowell potrafiła przywołać we mnie uczucie motylków w brzuchu! Przywrócić magię pierwszego uczucia i takiej ogromnej fascynacji książką, że wciskamy sobie piąstkę u usta by nie piszczeć z podniecenia.

Końcówka jednak trochę rozczarowuje. Od początku wiemy, iż historia nie zakończy się pozytywnie. Nie podszedł mi jednak pomysł jaki zaproponowała nam Rainbow Rowell. Dla mnie jest to powieść której brakuje dwóch słów.
Jednak gdy teraz głębiej się nad tym zastanawiam, może to oni uznają całe zakończenie za jedyne wyjście. W swej naiwności i braku doświadczenia to zakończenie jest jedynym dla nich możliwym?


Kocham tą książkę, jej język, styl, historię i klimat. Zaczarowała mnie swoją subtelnością, głębią i latami 80'tymi. Lubię takie historie. Historie w których ma się wrażenie, że istnieje cały świat wokół, a my możemy zachwycać się tą kroplą w morzu.

6 komentarzy:

  1. Zaskakująco wciągająca książka... A dawno przestałam być nastolatką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Imienniczka <3
      O tak, w rzeczy samej :D Chociaż osobiście dopiero uzyskałam pełnoletność to po prostu z opisu książki miałam wrażenie, że to powieść przeznaczona do przedziału wiekowego 10-13.

      Usuń
  2. Mam te książkę na swojej liścieale jeszcze czka aaż się do niej przekonam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie były te dwa słowa? Wyobrażam sobie że 'kocham cię' i że do siebie wrócili mimo tych przeciwności bo inaczej już bym rzuciła książką o ścianę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo lepsza niż ''Fangirl'',ale też mnie nie zachwyciła.:)
    Pozdrawiam cieplutko!
    http://olalive-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń